wtorek, 22 czerwca 2021

Niedosyt

 

Chciałabym różnych zabaw, stosowałam dobre jedzenie, wino, muzykę jako, próbowałam różnych pozycji i wprowadzania innowacji w naszym życiu erotycznym, ale mój kochany Peyronie jest strasznie oporny. Nie jest mu to potrzebne. Uważa, że dobrze jest, jak jest, bo przecież czasami miewam silne orgazmy.

Miałam do czynienia z różnymi mężczyznami w życiu i byli to osobnicy przepadający za dobrym seksem jako dopełnieniem życia, cudowną rozrywką. 

Ten facet jest inny. To ewidentnie typ, który z pewnością nie postrzega seksu jako treści życia. To jest dla mnie zrozumiałe i potrafię to docenić, ale... jest jakiś niedosyt. Wiem, że jestem rozbisurmaniona i strasznie walczę ze sobą, żeby nie okazać się zboczoną wariatką.

Wiem i rozumiem to, że jest chory na wacka i w związku z tym czuje mniejsze impulsy i ma mniejsze potrzeby. Niemniej jednak dziwi mnie to, że muszę się sama prosić np. o pieszczoty moich niezłych cycuszków, kiedy nago przechodzę przez mieszkanie, nie mówiąc już o dotykaniu gdzie indziej. Nawet łakomego spojrzenia w moim kierunku nie rzuci, ani żadnego sprośnego słowa nie powie. To ja muszę wychodzić z inicjatywą, żeby choć mieć namiastkę pożądania i czułości czy zostać przytuloną.

Na samym początku naszej znajomości, kiedy pisałam o mym, odwzajemnionym zresztą zakochaniu nie wyglądało, że przyzwyczajenie aż tak szybko zrobi swoje (a nie żyjemy jeszcze ze sobą na stałe!!!). 

Pewnie dlatego, że Peyronie od dawna nie miał kobiety, a może nigdy nie miał takiej kochanki, jak ja, był mną oczarowany i zachwycony i dlatego wykazywał w początkach naszej znajomości jakąś aktywność. A może jego choroba gasi libido? A może ma jeszcze jakieś inne dolegliwości, o których nie mówi, bo to jest skryty człowiek, sam niczego na tematy męsko-damskie nie powie niezapytany.

Bardzo mi brakuje czułości na co dzień, przytulenia, dotyku, pocałunków. Miałam to wszystko i jeszcze więcej do niedawna..

Fajnie jest mieć takiego partnera do przeróżnych aktywności - wyjazdów, gier, rozmów nt. światopoglądu i dziejących się wokół spraw, bo mamy dokładnie te same poglądy na otaczającą rzeczywistość; miło, że pomoże mi w różnych męskich pracach, bo umie; jest szalenie inteligentny, bystry, uczciwy i dyskretny, poza tym nie jest wścibski ani złośliwy i w dodatku niebiedny, na pewno nie dybie na mój majątek. 

Prawie ideał. 

Prawie...

 

czwartek, 17 czerwca 2021

Nowy etap

Koniec szaleństw seksualnych

 

Niestety choroba Peyroniego pogłębia się. Mój ukochany nie przejawia chęci do igraszek, a jak już ja coś próbuję zainicjować, niewiele mi się udaje zrobić w tej kwestii.

Penis we wzwodzie wygląda jakby normalnie, z tą różnicą, że jest zabawnie wygięty w pałąk.  

Piszę "jakby normalnie", bo nie znałam go dawniej, mam z nim do czynienia od dwóch lat, już w zaawansowanej chorobie, która wyraźnie postępuje. Jego pan twierdzi, że kiedyś był prosty.

Kiedy jednak weźmie się urwisa do ręki i pościska, pomasuje, można wyczuć jak bardzo jest pokiereszowany. Jest takie smutne poczucie niemożności. Nic się z nim już nie da zrobić, żeby był jak dawniej. Ma w środku "płytki" i jakby poprzerywane włókna, chyba to te ciała jamiste, które powinny nabrzmiewać krwią i czynić z niego twardziela.

Te namacalne zmiany z pewnością działają zniechęcająco na mojego partnera, a i na mnie trochę też. Nie wiem, czy kontynuować zabawę, czy lepiej nie, mój partner sam nic nie mówi, a pociągnięty za język wykazuje dziwną niechęć do konwersacji w tym temacie. Błędne koło.

Tak zatem zrobiło się w moim życiu seksualnym spokojnie, wręcz nudno. Dobrze, że jest co wspominać😉


wtorek, 2 lipca 2019

Wybrańcy Peyroniego


Choroba Peyroniego (stwardnienie plastyczne prącia) 

występuje u 1 – 5% mężczyzn.

Prościej mówiąc, jest to zbliznowacenie tkanek wewnętrznych penisa prowadzące do jego deformacji i bolesnych erekcji. Przyczyna choroby nie jest jasna, lecz najczęściej podawaną hipotezą są powtarzające się mikrourazy powodujące stan zapalny.

Dolegliwość ta najczęściej spotykana jest u mężczyzn w wieku średnim, najczęściej dotyka panów po 50. roku życia.
Rozwój choroby jest powolny i bywa bezobjawowy, dlatego część pacjentów zgłasza się do lekarza zbyt późno.

Stwardnienie plastyczne prącia nie stanowi bezpośredniego zagrożenia dla życia lub zdrowia pacjenta, jednak może w znaczącym stopniu przyczynić się do obniżenia jakości życia, a czasem nawet depresji. Współżycie bywa bolesne albo niemożliwe.


Główne objawy choroby Peyroniego to:
  • charakterystyczne kilku- lub kilkudziesięciostopniowe skrzywienie prącia,
  • zwłóknienie osłonki ciał jamistych objawiające się w postaci wyczuwalnych płytek (blaszek) na górnej lub bocznej powierzchni członka.
To encyklopedyczne wyjaśnienie choroby.

Mój ukochany jest "dotknięty" tą chorobą. Nie przypomina sobie jednak żadnych urazów prącia ani stanów zapalnych, uważa że nie ma wyjaśnionej przyczyny tej dolegliwości.

Twierdzi, że to zaczęło się od maleńkiego ziarenka, które z czasem (kilka miesięcy) rozrosło się do niewielkiej,  pieciomilimetrowej płytki ściągającej jakby w węzeł ciała jamiste. Kiedy się rozrastało erekcje były bolesne, ale teraz nic już mu nie dolega, a płytka na szczęście się nie powiększa.

Poddał się jakimś dwóm bolesnym zastrzykom w tę płytkę, ale nic kompletnie to nie pomogło. Mechanicznemu usunięciu płytki nie ma zamiaru się poddać, bo może być ten sam marny skutek albo jeszcze mu całkiem kutasa zmarnują.

W każdym razie najgorsze już za nim. Bardzo się martwił, że już nie będzie mógł mieć stosunków. Pomogłam mu uwierzyć w to, że jego życie seksualne się nie skończyło z powodu takiej niemiłej dolegliwości, a jego kutas jest całkiem figlarnym krzywym jegomościem 😀 Nie może działać tak samo jak Cierpliwy figlarz, Rozkosznie pospieszny czy Sprzęt idealny, ale i tak jest fajniutki i przystojny. Jego pan poza tym jest całkowicie sprawny na ciele i umyśle i potrafi zastąpić swego kutasa tam, gdzie ten sobie nie radzi 😜
Będziemy wspólnie kontynuować poszukiwania "terapii zastępczej".

czwartek, 14 lutego 2019

Spełnienie

Walentynkowa konstatacja



Pisałam kiedyś o kochanku marzenie.
Wydawało mi się, że gdzieś jest. I wtedy nawet był, ale był tylko kochankiem.
Podobno człowiek uczy się całe życie.

ON jest kimś znacznie więcej.

Spełnia wszystkie marzenia, nie tylko seksualne. 
Nie tylko moje, ale i swoje dzięki mnie. 
To jest dopiero stan idealny - kiedy niczego nie musisz, robisz to, co chcesz, a ON w tym pomaga. I korzyść jest obopólna. Nikt nikogo nie wykorzystuje.
Potrafi czekać, nie jest narwany, nie spotyka się ze mną tylko po to, żeby się pieprzyć. Owszem, pięknie się kochamy, bo jest to coś więcej.
ON po prostu chce być ZE MNĄ i chce MNIE całej, chce ze mną robić wszystko.
Chce dzielić ze mną swoje emocje i wrażenia. 
Podobnie jak ja uważa, że największym szczęściem jest mieć kogoś, żeby się móc z nim tym szczęściem dzielić.
Jest dokładnie takim partnerem, jakiego sobie wymarzyłam.
Jest tak spragniony życia jak ja.
Mamy tę samą wrażliwość, gust i podobne życiowe doświadczenia, więc rozumiemy się w locie, co mnie nieustannie zadziwia.
Znacie te opowieści o drugiej połówce jabłka? 
To nie może być nic innego jak ta prawdziwa miłość, o której zawsze marzyłam.
Nareszcie! 
Warto było czekać. 

👫💕😚

I powiem to jeszcze raz, co zapisałam dawno temu na tym blogu na samym dole pod moim nenufarem:

NIGDY NIE REZYGNUJCIE Z SIEBIE I ZE SWOICH MARZEŃ. 
ONE SIĘ W KOŃCU SPEŁNIĄ. 

 

środa, 26 grudnia 2018

Życie jest zaskakujące

nawet nie wiesz, kiedy ci objawi swoje nowe oblicze. 

W momencie, kiedy już myślałam, że trzeba będzie spędzić ponurą zimę w samotności i zaczęłam wątpić w mężczyzn (bo ostatni absztyfikant okazał się alkoholikiem), zjawił się ON. Znalazł mnie na portalu randkowym. Spotkaliśmy się i bęc!, jakby piorun strzelił.
Może to jest mężczyzna mojego życia?! 
Jestem podekscytowana nową znajomością. Sylwester przed nami. Wspólny. Bardzo chcemy się poznawać, chyba oboje w podobnym stopniu jesteśmy sobą zafascynowani, a raczej wręcz zakochani. 
Trzymajcie kciuki!!!

Wszystkim życzę szczęśliwego Nowego Roku!!! 

niedziela, 14 października 2018

Pragnienia

 Mój najlepszy kochanek i moje dylematy


Nie widziałam się z nim już z miesiąc i coraz bardziej tęsknię. Rozmawiamy przez telefon, ciągle mnie namawia na ciąg dalszy, a ja jak głupia byłam, taka chyba pozostanę. Wystarczy jego słowo, przypominające nasze cudowne uniesienia i znowu go chcę.

To taki dziwaczny facet.
Jasno pokazuje swoje stanowisko wobec mnie ― seks, taki jak dotąd, ewentualnie spotkania w celu przyjacielskiej rozmowy.

Ja niestety walczę ze sobą, bo to jest dla mnie trudne. 

Pragnę mieć kogoś, kto chciałby się ze mną spotykać także w innych celach. Kto dbałby o mnie (tak samo jak i ja o niego) na co dzień albo choćby 3x w tygodniu :)
Wiecie z lektury mojego bloga, jaki jest Naj ― w czasie seksualnych harców bez zarzutu, zrobiłby wszystko, żeby mi dogodzić, lecz kiedy już jest po wszystkim, najchętniej zostałby sam w swoim domu i oglądał polityczne przepychanki w TVN24 lub Superstacji.

Po prostu dziadek i już. A ja bym jeszcze tyle w swoim życiu chciała zrobić...!

Naj twierdzi, że dzięki mnie nie czuje się taki stary, jak jego metryka, że daję mu pewność siebie, że mu interes ciągle jeszcze staje i daje radę (choć z pomocą sildenafilu), że chce mu się wciąż żyć i takie tam...
To wszystko mnie bardzo cieszy, bo jeśli kocham, to daję z siebie wszystko, ale dla mnie to mało, bo choć mam wielką przyjemność z nim, taka bliskość jest mi potrzebna nie tylko wtedy, kiedy on chce. Pragnę świadomości, że mam swojego mężczyznę, człowieka nie tylko do seksu. Kobiecie potrzebne jest poczucie bezpieczeństwa. Dawniej to miałam i teraz najbardziej mi tego brakuje.

Tak, Naj mi często powtarza, że dawniej było inaczej, bo miałam męża. Czuł się wtedy świetnie, bo wiedział, że nie będzie zobligowany do czegoś więcej, a teraz musi się mocować sam ze sobą.

W internecie szukam kogoś dla siebie, ale widzę, że to jest skazane na niepowodzenie. Jeżdżę na różne wycieczki, na wyprawy rowerowe, bo chcę kogoś aktywnego, z chęcią do życia. 

Już mnie to wszystko męczy. Nikt mi nie pasuje, więc skończy się na tym, że nadal będę miała kontakty z Najem, bo lepszy wróbel w garści niż gołąb na dachu.

piątek, 8 czerwca 2018

Smuteczek


Niestety, wciąż  nie mogę dojść do siebie. Staram się bardzo prowadzić „normalne” życie, ale jeszcze nie jest to możliwe.
Po dwóch latach od śmierci mojego męża widzę coraz wyraźniej, co straciłam. Zawsze wiedziałam, że tylko z nim chcę żyć i nic się nie zmieniło w mojej głowie.

Co gorsza na własne życzenie po kilku latach rozstałam się właśnie z moim Najem. Jak Czytelnicy mogli się zorientować z moich wpisów, był to facet mogący być moim ojcem. Cudowny kochanek, zasypujący mnie dawniej prezentami i otaczający wielką czułością. 
W momencie, kiedy zostałam sama zaczął być bardziej „ostrożny” w działaniu, żebym nie czuła się zbyt pewnie. Naj ma tzw. partnerkę, którą też trzyma na dystans, bo lubi być niezależny, ale ona jest zbliżona do niego wiekiem i jest z nią związany dłużej niż był ze mną. Łączy ich wiele, ale nie seks, który On tak bardzo uwielbia i który utrzymuje Go w dobrej formie. Ta sytuacja bardzo mu ciążyła psychicznie, znaczy to, że jest wobec "partnerki" nieuczciwy. Często mi o tym mówił, zbyt często. Miałam poczucie, że to ja muszę wszystko zakończyć. 
Wreszcie wspaniałomyślnie postanowiłam go uwolnić od siebie.

Nie mogę jednak na razie pogodzić się z tym, że już nie będziemy się z Najem kochać, bo to, co razem przeżywaliśmy było głębsze nawet niż to, co opisywałam na łamach bloga. Naszych wspólnych przeżyć nie sposób już lepiej ująć w słowach. 
Jak mówił, bardzo wiele się ode mnie nauczył w seksie - otwartości, czułości, a nawet minetki, w której zapamiętywał się jak młodzik. Mawiał też dawniej, że taki seks, jak ze mną, wart jest każdych pieniędzy (jak to starej daty mężczyzna). Smaczny, nadzwyczajny 80-latek z energią chłopaka. Żal. Bardzo żal.


Koniec końców czuję się bardzo samotna i niepotrzebna. Moje życie ma teraz niewielki sens. 
Wciąż szukam celu, ukojenia, szczęścia, a może człowieka, którego mogłabym darzyć najpiękniejszym uczuciem, jakim jest miłość...

środa, 6 września 2017

Powracam powoli na łono...

Pazerna nowego


Minęło kilka miesięcy. 
Zmagam się wciąż z nowym życiem.
Ale już jest mi duuużo lepiej, powracam do normy.
Łapię co się da; uprawiam sporty, dużo jeżdżę, poznaję nowych ludzi.
Jestem bardzo aktywna - żeby nie siedzieć, nie pić, nie myśleć, nie rozpamiętywać, nie tęsknić.
Wkrótce zacznę znowu pisać...
;-)

czwartek, 5 stycznia 2017

Tęsknota

Rety!!! 
Jakże ja tęsknię za tymi wszystkimi przecudnymi porankami.
To już się niestety nie wróci... 
Ale tak miło to wszystko wspomnieć :-)

Pozdrawiam noworocznie moich Czytelników.

bisurmanka 


środa, 16 listopada 2016

Refleksja

Jeden raz


To była taka "nasza" piosenka. Jakże inaczej ją teraz rozumiem...

Kiedyś, kilka lat temu, po jednej z wielu naszych burzliwych kłótni, już pogodzeni, siedzieliśmy obok siebie na kanapie, trzymając się za ręce i słuchaliśmy tego utworu Budki Suflera. 
Byliśmy tacy wtedy szczęśliwi, że jesteśmy razem... tyle lat i wciąż kochamy się jak wariaci...

Tyle razem przeżyliśmy!!! Były i zakręty dróg, i morze łez, i niepokój, i ... niejeden raz świat się kończył w nas nagłym świtem.
I było nam wszystko jedno jak będzie, byle razem.

Dziś wiem, że z nikim innym to nie byłoby możliwe, bo byłeś niezwykły, pod każdym względem, i kochałeś mnie od pierwszego wejrzenia, a potem coraz mocniej i pełniej...

Dzięki Ci, Misiu, że z Tobą doświadczyłam tego wszystkiego!!! 
Nikt mi nie odbierze naszych wspomnień! 

Wiem, że zawsze będziesz przy mnie stał.

Zamierzam nadal być szczęśliwa i cieszyć się życiem  :-)


 

sobota, 20 sierpnia 2016

Trzecia rocznica

Dzień dobry, Moi Drodzy i Wytrwali Czytelnicy.
Tak bardzo się cieszę, że wciąż jesteście :-)

Kolejny rok minął, to już 3 rocznica odkąd piszę bloga. Ostatnio nie bardzo mi się to udaje, bo jak wiecie nie jest u mnie dobrze.


wtorek, 19 kwietnia 2016

Marzenia naprawdę się spełniają!!!

Rozkosz i spełnienie jest całkiem blisko, ale trzeba wyjść szczęściu naprzeciw.

Naj zdetronizowany ;)

Wiedziałam, że kochanek marzenie istnieje. 
Nie wiedziałam tylko gdzie. 
Teraz już wiem. 
Wcale nie za morzem. 
Żyje całkiem niedaleko.
Jest rzeczywisty i o wiele, wiele doskonalszy...
 

środa, 9 marca 2016

Tantra

Tantra to droga rozwoju i przemiany, przeżywania głębokiej miłości i seksualności, tworzenia bliskich związków, jednoczenia ciał i dusz. To nie same techniki i porady seksualne – jak powszechnie się uważa, lecz coś o wiele głębszego. To proces, który odbywa się na wszystkich poziomach – ciała, umysłu i duszy. I który jednoczy wszystkie te poziomy. To droga do głębokiej, mistycznej duchowości, poznania boga/bogini w tobie i poza tobą.

W swojej najgłębszej istocie tantra to spotkanie dwóch energii – męskiej i żeńskiej, całkowicie różnych, ale niezbędnych, aby z tej odmienności powstało coś nowego i pięknego.

Praktykowanie tantry przemienia wszystkie sfery naszego życia – związki, seks, ale także pracę, przyjaźnie, rodzicielstwo. Jeśli pogłębisz uważność, obecność i oddech, to wpłynie to na całe twoje życie, a nie tylko poprawi jakość życia seksualnego.


Co daje nam tantra?

  • Wzbogaca nasze życie seksualne, czyni je piękniejszym i pełniejszym.
  • Pozwala odkryć nam prawdziwą bliskość – z samym sobą, z partnerem, z rodziną.
  • Umożliwia głęboki przepływ miłości.
  • Pozwala odkryć nam, kim naprawdę jesteśmy.
  • Poprzez najpiękniejszy i najbardziej intymny akt seksualny może prowadzić nas do Boga (jakkolwiek by go nie nazywać) i głębokiej duchowości.
  • Uczy, jak rozwijać duchowość poprzez bliskość z drugą osobą.
  • Niczego nie wyklucza, nie ocenia, zakłada, że doskonali jesteśmy tacy, jacy właśnie jesteśmy i wszystko w nas jest dobre.
  • Może pomóc uzdrowić nasze zranione aspekty.
  • Wpływa pozytywnie na wszystkie dziedziny naszego życia.

Fragmenty książki „Tantra. Sztuka świadomego kochania” – Charles i Caroline Muir:

 

Chociaż tantra słynie przede wszystkim jako „joga seksu”, element seksualny stanowi tylko część obszaru jej zainteresowań – część, która jest środkiem do celu. Cele tantry są wyższe, a jej pole widzenia daleko wykracza poza zwykłą biegłość w sztuce miłości. Celem najwyższym jest Jedność. Tantrycy dążą do duchowej jedności czy też połączenia, aby dostąpić wglądu w istnienie własnej osoby jako fragmentu Niepodzielnej Całości. Dla osiągnięcia Jedności stosują techniki wizualizacji i medytacji oraz praktykują rytualne zjednoczenie seksualne i wysoko rozwinięte formy komunikacji z partnerem. (…)

Według systemu tantry, w czakramie pierwszym, u podstawy kręgosłupa, ciasno zwinięta w spiralę, spoczywa siła, nosząca w tantrze nazwę kundalini śakti. Jej nazwa znaczy dosłownie „zwinięta żeńska energia”. Siła ta występuje w jednakim stopniu zarówno u mężczyzn, co u kobiet i równie dobrze mogłaby się nazywać „energią twórczą”, „energią czystej świadomości”. Działa ona zarówno wewnątrz nas, jak i na zewnątrz – a więc to, czego poszukujemy jest w nas zawarte. Jedność duchowa, czyli owa wyższa Rzeczywistość, do której dążymy, musi zostać jedynie przebudzona, by mogła wypłynąć z naszego wnętrza i w ten sposób się spełnić. Obudzona energia kundalini rozplata się ze zwoju i, wspinając po kręgosłupie od czakramu do czakramu, uwalnia w ciele energie. W trakcie tej wędrówki ładunek podobny ładunkowi elektrycznemu doprowadza i pobiera energię ze wszystkich siedmiu czakr (centrów energetycznych ciała), budząc po drodze uśpioną świadomość, by na koniec połączyć się z najwyższym czakramem i tym samym osiągnąć cel, jakim jest Jedność, ekstaza duchowa, czyli w sanskrycie – ananda. Znana jest też pod nazwą nirwany, satori, oświecenia, świętości. Teksty tantryczne zapewniają, że jest ona dostępna każdemu z nas. (…)

Mimo że jesteśmy dziećmi rewolucji seksualnej – wciąż w znacznym stopniu oddziałują na nas systemy poglądów wzbudzających poczucie winy, lęk, niepewność i wstyd. I chociaż te negatywne uwarunkowania zwykle tkwią w naszej podświadomości, to jednak zazwyczaj one właśnie nie pozwalają nam przebyć drogi prowadzącej do potencjału duchowego, jaki niesie miłość płciowa. W drodze tej może pomóc nam tantra, bowiem w tantrycznym związku cel duchowy jest równie ważny jak miłość. Tantra – to szkoła o wielu kierunkach i poziomach studiów. (...)

Seks tantryczny nie obiecuje natychmiastowych rezultatów, nie stanowi zbioru gotowych recept na seks wyczynowy. Jednak u par pragnących wzbogacić swój związek, seks tantryczny wyzwala specyficzny rodzaj energii, która buduje harmonię, zwiększa intymność i rozkosz płciową (...), stwarza niecodzienne partnerstwo.

Fragmenty książki „Rytuały więzi małżeńskiej. Tantryczne sekrety udanych związków partnerskich” Kerry Riley i Diane Riley:

 

Według starożytnych tekstów Wschodu seks jest czymś uświęconym. Tantra, nauka duchowa wywodząca się ze starożytnych Indii oraz pochodzący ze starożytnych Chin taozim, są do siebie podobne w swej podstawowej istocie. W obydwu chodzi o zrównoważenie energii męskich i żeńskich i obydwa stawiają sobie za ostateczny cel duchową jedność z wszechświatem lub źródłem – lub Bogiem w ludzkim wnętrzu. Tantryczna wzajemna gra energii męskich i żeńskich była w hinduskiej mitologii reprezentowana przez postacie Śakti i Śiwy, a w taoizmie przez pierwiastki jin i jang. Zarówno tantra, jak i taoizm, zmierzają do zbudowania jedności ciała, umysłu i ducha. W obu tradycjach seksualność jest postrzegana i praktykowana w kontekście duchowym (…).

Mówi się, że tantra jest najstarszym źródłem wiedzy na temat energii umysłu, ciała i ducha. Stanowi ona pierwotne źródło i esencję jogi, sztuk walki, tai chi oraz wielkich filozofii Buddy, Konfucjusza i Lao-cy. Istnieją spekulacje, że indyjska tantra, która rozprzestrzeniła się potem na Tybet, mogła wywodzić się z wiedzy starożytnych taoistów w Chinach, dokąd powróciła setki lat później. Poprzez wieki wiele dominujących religii boczyło się na tantrę i taoizm bowiem oba te systemy traktują seksualne zespolenie jako wehikuł niosący ludzi do oświecenia, jako sposób doświadczania głębokiej łączności z Bogiem, kosmosem, boskością czy też źródłem wszelkiego bytu, jakkolwiek je nazywasz zgodnie ze swoimi przekonaniami. Tymczasem większość systemów religijnych czyni z seksu tabu, twierdząc, że odwodzi on człowieka od Boga. Owo dominujące podejście religijne w końcu zepchnęło praktyki tantryczne do podziemia i przez setki lat rytuały tantryczne utrzymywane były w ukryciu. Dopiero od niedawna praktyki tantryczne są interpretowane, publikowane oraz udostępniane zachodnim badaczom. Pomaga nam to spojrzeć na miłość i seks z innej perspektywy. (...)

Tantryczne podejście do seksu głosi, że seks jest największym darem Boga, że jest on święty; że doznawanie przyjemności z seksu jest modlitwą do Boga, sposobem okazywania wdzięczności za nasze istnienie. Tantra postrzega zespolenie seksualne jako sposób wytwarzania w ciele siły życiowej, która uzdrawia, odmładza, energetyzuje; może też być medytacją służącą osiąganiu mistycznych stanów świadomości i miłości. (…)

Tantra naucza, że jesteśmy godni wszelkiej miłości i seksualnej przyjemności, jaką możemy otrzymać; że miłość cielesna jest drogą dotarcia do tajemnic serca, duszy, boga i bogini w każdym człowieku. Uczy także, ze seks tworzy fizyczną, emocjonalną i duchową więź z kochaną osobą, a więź ta staje się źródłem ekstatycznej rozkoszy, głębokiej intymności i ekspansji świadomości. Seks jest sposobem wykraczania poza codzienność i przekraczania granic ego tak, że stajemy się jednym z ukochaną osobą, jednym ze wszystkim co istnieje, sposobem otwarcia się na namacalne doświadczenie Boga. (…)

Jaka jest więc różnica między tantrą a po prostu wspaniałym seksem? Jedna z kluczowych różnic dotyczy tego, na czym koncentruje się umysł w danym momencie. To samo odnosi się do każdej dziedziny życia. Sposób, w jaki człowiek doświadcza życia, zależy od tego, gdzie przebywa umysłem. We współżyciu miłosnym oddziałuje na nas nie to, co robimy, lecz nastawienie, z którym to robimy – sprawia ono, że nasze przeżycia są takie, a nie inne.
Słowo tantra znaczy „rozprzestrzeniać się, być wolnym, wyzwalać się”. Jeśli mamy być naprawdę wolni, nasza seksualność nie powinna być represjonowana; powinnyśmy ją przeżywać w całej pełni, z radością i bez poczucia winy. Im bardziej będziemy tłumić swoje pragnienia seksualne, tym bardziej będziemy przez nie spętani; im bardziej represjonowana jest nasza seksualność, tym usilniej stara się wybuchnąć. (...)

Tantra zawsze podkreślała świętość seksu (...). Uczy także, że mężczyzna powinien zbliżać się do swojej ukochanej ze świadomością uczestniczenia w czymś uświęconym, tak jakby wstępował do świątyni. Tantra twierdzi, że, aby poznać prawdę o miłości, trzeba zaakceptować świętość seksu.

Zaczerpnięte ze strony http://www.tuiteraz.eu

poniedziałek, 1 lutego 2016

Obnażenie

Czy zapeszyłam pisząc we wrześniu post o tym, że jestem szczęśliwa?
Zastanawiam się nad tym w tej chwili, po rzuceniu okiem na podtytuł niniejszego bloga.

poniedziałek, 18 stycznia 2016

Nowy rok


Nie piszę. 
Trudno jest w mojej nowej sytuacji. Trzeba się mierzyć z nowotworem.
Na razie żadnego postępu. Czekamy na potwierdzenie diagnozy.

Pozdrawiam wszystkich.
b.

niedziela, 20 grudnia 2015

Świąteczno-noworocznie

Witajcie Moi Drodzy Czytelnicy i Przyjaciele.

Życzę wszystkim, żebyście zdążyli zrealizować swoje zamierzenia zanim trafi Was tzw. grom z jasnego nieba. Żebyście spróbowali w życiu różnych rzeczy zanim będzie za późno na jakiekolwiek działanie dla siebie.

poniedziałek, 9 listopada 2015

Tylko krowa nie zmienia poglądów

Przeczytałam na zaprzyjaźnionym blogu "Razem lepiej" wpisy z ostatnich dni. 
To jest blog Wspaniałej Osoby niegdyś samotnej, bardzo dzielnej mamy Sebastiana, a obecnie też Alicji partnerki wspaniałego faceta Miśka. 

środa, 14 października 2015

Seksualne wakacje

Nie, nie mam zamiaru pisać, że w czasie cudownego lata, jakie mieliśmy w tym roku, musiałam się powstrzymać od tego, co mnie ciągle nieprawdopodobnie kręci, czyli kochania się. Wprost przeciwnie.

sobota, 19 września 2015

Szczęście bez seksu

To takie niepopularne u nas, w Polsce, przyznawanie się do tego, że jest się szczęśliwym człowiekiem. Chyba największym powodem tego jest strach przed tym, żeby ktoś nam tego szczęścia nie zburzył, bo ludzie często bywają zawistni.

czwartek, 27 sierpnia 2015

Zuchwały seks na tarasie

Zjechałam pod wieczór do mojego Eda (Pierwszego) na wieś. Został sam, tylko w towarzystwie nastoletniego wnuka, żona musiała wracać z jakichś powodów do domu. Ja z rodziną byłam na wyjeździe niedaleko. Mogliśmy jeszcze zostać do jutra, ale ja, mając świadomość, że Ed jest w pobliżu, właściwie sam, postanowiłam ostatni wieczór spędzić u mojego kochanka, a nuż uda się wykroić czas na małe co nieco.
Udało się. 

wtorek, 25 sierpnia 2015

Druga rocznica

Minęła druga rocznica od rozpoczęcia pisania przeze mnie bloga.

Przyznaję, że drugi rok nie pobił pierwszego liczbą odwiedzin, ale poziom niniejszych został zachowany.

Cieszę się, że wpadacie jednak na moją stronę, mimo że w ostatnich miesiącach nie napisałam niczego nowego. Darujcie, życie się tak szybko toczy, że trzeba z niego korzystać, jak tylko można najpełniej. Widzę, że inne, zaprzyjaźnione blogi też milczą... z wyjątkiem Świstków, którego autor ze smutnego powodu zmienił czasowo kierunek swej twórczości.

Pozdrawiam uroczyście swoich Wiernych Podglądaczy
bisurmanka

środa, 1 lipca 2015

Cafe.pl

Właśnie wróciłam od mojego Naja. Na dowód tego, że jest nadzwyczajny mogę powiedzieć, że nie spotkałam faceta, który chciałby i mógłby kochać się z kobietą przez 4 godziny (a mógłby na pewno dłużej) bez własnej całkowitej satysfakcji. 

wtorek, 9 czerwca 2015

Nadzwyczajny

Najbardziej lubię, kiedy on mnie ujeżdża. Robi to wspaniale. Ma kilka sposobów na mnie. Już nigdy nie powiem, że mniejszy kutas (nr 2) jest słaby i nie może dostarczyć najwyższych rozkoszy.

poniedziałek, 9 marca 2015

Udawanie orgazmu

Współczesne młode kobiety myślą zupełnie inaczej niż ich matki, a tym bardziej babki. Mają większą świadomość siebie. Wychowywane są w poczuciu własnej wartości, zazwyczaj stawiają siebie we wszystkim na pierwszym miejscu.

czwartek, 26 lutego 2015

Zapomniana cudowna przyjemność

Znowu przemiłe zaskoczenie i powrót wszystkich fantastycznych doznań i emocji. Piszę zaskoczenie, bo myślałam, że już wszystko mi spowszedniało stary kochanek i tyle. Po prostu jest.
Zadziwiające, jak szybko przyzwyczaiłam się do powszedniości, tzn. do swoich stałych, mniejszych kutasów. 

środa, 25 lutego 2015

cd. zabawnej sytuacji

Odpisał!
Przeprosił uroczo za chochlikowy błąd i zaproponował spotkanie w saunie, skoro nie chcę tamtych propozycji. Bardzo tęskni za mną.
Pamiętam, że bardzo lubił słuchać moich różnych historyjek, nie tylko pikantnych, a i sam o sobie i bliskich lubił opowiadać. Twierdził, że oprócz wystrzałowego seksu jest między nami duża nić porozumienia. 
Dawno się nie widzieliśmy, więc trzeba będzie się spotkać na pogaduszki. Wspólna sauna będzie do tego dobrym powodem.
Tak... warto rozmawiać ;-)

czwartek, 29 stycznia 2015

Spełnienie

Nie piszę od jakiegoś czasu, bo napawam się swoim szczęściem. 
Mogłabym pewnie je opisywać, ale boję się, że pryśnie. 
Czy słowa w ogóle potrafią oddać te niesamowite odczucia? 
Zresztą... czy ktoś uwierzyłby mi, że to jest możliwe...? 

czwartek, 8 stycznia 2015

Sukcesik


Zadziałałam skutecznie. 

Jak napisałam w naszej krótkiej wymianie komentarzy z Izrą (Mały Ciemny Zakamarek) pod moim przykrym wpisem pt. Muszę, bo inaczej się uduszę, tym razem zaproponowałam rozpocząć figle od wspólnej kąpieli pod prysznicem. 

niedziela, 4 stycznia 2015

Nadzwyczajna bliskość

Ostatnie nasze spotkanie nie było tak piękne jak zwykle. Chyba oboje mieliśmy nadzieję, że po miesiącu li tylko korespondencji esemesowo-mejlowej bez spotkania, dotyku i całowania będzie cudownie. Niestety, nie udało się aż tak. Naj zauważył, że nie jestem tak napalona jak zawsze, że trzeba mi czegoś więcej jako kobiecie wymagającej.

poniedziałek, 29 grudnia 2014

Jak to zwać?

Zastanawiałam się niejednokrotnie jakich określeń używacie do nazwania stosunków pozamałżeńskich? 

Zdrada? Miłostka? Flirt? Przygoda? Stosunek? Związek? Umowa? Alians? Więź? Znajomość? Kontakt? Nieostrożność? Wyskok?

środa, 10 grudnia 2014

Znowu szczęśliwi

Wszystko jest OK. Miesiąc odpoczynku od Naja pozwolił mi przekonać się, że nie jest on dla mnie całym światem. Nie jest moim bogiem. Swobodnie mogę bez niego egzystować, bo mam swój świat, który stworzyłam na przestrzeni lat i w którym jest mi dobrze.

niedziela, 7 grudnia 2014

Poprawka

Na skutek prowadzonych przez Naja poszukiwań jakiejś zabawki, która dałaby mi lepsze z nim wrażenia tak, tak, to niesamowity facet, dla którego moje odczucia są bardzo ważne - zauważyłam, że na stronie Seks tematy link do wspaniałego dilda prowadzi do strony logowania na Facebooku zamiast do mojego posta zawierającego zdjęcia "poręcznego" różowiaka. 

Dlaczego tak się stało? Nie wiem, ale już naprawiłam ścieżkę dostępu. :)

Mam nadzieję, że wszystkie inne linki na moim blogu dobrze działają.