środa, 17 września 2014

Dwoje poza światem

3.

  Spociłaś się, kochana mówi Naj gładząc mnie jedną ręką po plecach i biodrach,
w drugiej trzyma podany przeze mnie kieliszek z winem.
Pewnie, przecież trochę się spracowałam odpowiadam z zawadiackim uśmiechem.
Uwielbiam cię taką spoconą. W ogóle cię uwielbiam, w każdej postaci. Jesteś moim ideałem kobiety. Nigdy dotąd nie spotkałem takiej kochanki jak ty.
Tak, słyszałam to od ciebie już kilka razy, ale mów mi to wszystko, proszę, to działa na mnie bardzo podniecająco i utwierdzająco, wciąż tego potrzebuję mówię i biorę kolejny łyk wina, cały czas siedząc na nim okrakiem nabita na pal. Nie unoszę się już (2), tylko ściskam go w środku mięśniami, a on odpowiada na moje bodźce prężąc się wewnątrz.
Czy może być coś piękniejszego ponad to co robimy? Siedzisz na mnie z lampką wina w ręku, kutas i pizdeczka ze sobą rozmawiają i my rozmawiamy ze sobą o wszystkim, nie ma między nami zabronionych tematów. Czy ze swoim mężem i z tamtymi też tak rozmawiasz? pyta Naj.
Owszem, ale oni są bardziej zamknięci, poza tym mężowi nie mogę opowiedzieć o wszystkim. Ty wiesz o mnie najwięcej. Tobie opowiadam o wszystkich moich przygodach, jesteś lepszy od najlepszej przyjaciółki...
Tak, ja też nie mogę ze swoją Olą rozmawiać o wszystkim, a zwłaszcza o seksie, to dla niej wstydliwe, poza tym ona mi się tak nie podoba jak ty. Przy tobie czuję się zupełnie nieskrępowany. Nigdy nie miałem takiej osoby przy sobie...
Tak rozmawiając i popijając zauważamy, że koronny instrument Naja odpłynął jednak gdzieś w nieznane. Zawsze w takiej chwili żałuję, że przegapiłam ten moment i na to pozwoliłam, ale potrzeba rozmowy staje się zawsze silniejsza. 
Schodzę z kochanka i kładę się przy nim, aby dokończyć w spokoju wino. Wymiana naszych myśli i spostrzeżeń dotyczących partnerów, znajomych, przeszłości, kontaktów seksualnych itp. nie miałaby końca, ale... Naj konstatuje, że czas upływa i pora zabrać się do dzieła. Odstawiwszy kieliszki na nocny stolik sięga więc ponownie ręką do moich dolnych warg, żeby sprawdzić stan mokrości mojej cipki.
Będę musiał zwilżyć moją cudowną szparkę... Naj szepcze mi w przelocie do ucha i w mgnieniu oka znajduje się między moimi nogami, żeby zacząć od nowa lizanie tego co u mnie tak go fascynuje. Trzeba przyznać, że jego kondycja jest godna podziwu, bo od dwóch godzin, kiedy znalazłam się w jego łóżku zdarzyły się już rozkoszne długie igraszki (1) oraz kochanie na jeźdźca (2), a on nie traci siły ani zapału: 
Jesteś taka smaczna, twoja dziurka jest najpiękniejsza w świecie, te twoje wargi, takie różowiutkie i napęczniałe, i łechtaczka czekająca na mój język i kutasa. Zaraz, zaraz go dostaną, tylko niech się nasycę tym wszystkim...
Tak mnie już na powrót podniecił, że czekałam tylko chwili aż się podniesie znade mnie i  czym prędzej uniósłszy się chwyciłam jego cudnego łobuza w rękę, przytrzymałam i szybko dopadłam ustami. Naj się chyba tego nie spodziewał, bo zamarł w największym napięciu, jak rażony prądem. Zawsze, kiedy zaczynam go pieścić ustami doznaje nieprawdopodobnego podniecenia, a ja kocham widzieć, jak reaguje na moje pieszczoty. Po chwili jednak popycha mnie lekkim gestem na plecy i wchodzi we mnie cudownie, jak za pierwszym razem. Ja znowu odpływam, bo kiedy nasze ciała się tak ze sobą zespolą zupełnie tracę poczucie rzeczywistości. Znowu czuję jego usta na swoich, wymieniamy pospieszne i głębokie oddechy, stajemy się jednością cielesną i mentalną. Obejmuję nogami jego biodra, masuję stopami jego plecy...
Znowu to niesamowite uczucie! Za czymś takim zawsze goniłam w swoich marzeniach. Nie wiem skąd to się we mnie wzięło. Może przyczyna tkwi w czytanej za młodu literaturze,   np.  M. Waltari  "Egipcjanin  Sinuhe",  "Mikael  Karvajalka",  "Mikael  Hakim", E.M. Remarque "Trzej towarzysze". Może zawsze szukałam ojca, męskiego ciepła, zrozumienia, oparcia, zjednoczenia we wspólnym pragnieniu. Teraz to mam. Jestem szczęśliwa, rozumiana i pożądana. I chcę, żeby on czuł to samo.
On twierdzi, że mamy tę samą seksualność i chyba ma rację.  I że nigdy nie był tak blisko z kobietą...
Orgazm nie jest naszym celem, oboje to wiemy. Chcemy być ze sobą i kochać się, pozwalać naszej energii przepływać przez nasze ciała. Kiedy czuję go w sobie jak się porusza powolutku wewnątrz, kiedy dopycha swojego fantastycznego kutasa do moich głębi, pocierając swoim kudłatym czarnym podbrzuszem po moim łonie, a jednocześnie całuje mnie pożądliwie, zachłannie jakby dopiero co mnie dopadł, uspokaja oddech i, nie odejmując swoich ust od moich, przepompowuje  powietrze    wtedy  jestem  naprawdę w innym świecie. Nasze piersi stykające się ze sobą, nasze dudniące serca pompujące krew... Chcę tak pozostawać bez końca, bo to jest właśnie taki seks, o jaki chodzi bez pośpiechu, spokojny, oddany, całkowity, bez zahamowań i zobowiązań. Taoistyczny? Tantryczny? To niesamowite poczucie spełnienia, które jest dosłownie tuż tuż, ale kiedy dochodzi, jakaś podświadoma reakcja je odsuwa znowu i na powrót chce się do niego dążyć. Dlatego kochamy się godzinami spleceni w jedno. Nasze seanse są za każdym razem inne. Wiele już razy wydawało nam się, że to jest szczyt naszych możliwości, ale nie! Za każdym razem jest inaczej, lepiej. Wciąż dążymy do tego nieosiągniętego celu. Chcemy przekraczać nieotwarte dotąd bramy. 
W tym celu Naj zaczyna się poruszać inaczej odrywa się od moich ust, unosi na rękach nade mną i zaczyna pompować, jak już to robił dwie godziny temu z okładem, ale wcale nie gorzej, z dopływem nowej siły, rany! ale on ma kondycję!!!
Podnoszę nogi, on bierze je do przodu, chwyta za łydki, opiera na swoich ramionach, całuje je czule, i wchodzi we mnie energicznie do głębi. Namiętne zespolenie. Cudownie! Jęczę, stękam. On się zachwyca moją mokrością...
Pozwolisz mi się wziąć od tyłu? Będę cię wtedy czuł jeszcze lepiej...
Rozłączamy się tuż przed moim szczytem. Wypinam pupę klękając na łóżku. Naprowadzam go do mojej dziurki. Wchodzi z radosnym pomrukiem.
Ooo, jak ja cię teraz dobrze czuję. Twoją ciasną pizdunię. Cudowną. I widzę najpiękniejsze pośladki świata, i twoje plecy, talię. Rety! Jak ty potrafisz dawać dupy!!!
Naj wali w tempie aż mi głowa odskakuje. Cóż, każdy lubi to robić, nie tylko on.
Nie jest ci tak przyjemnie jak mi? pyta. Nie lubisz w tej pozycji, prawda?
Właściwie nie przepadam, ale przyjemnie jest wiedzieć, że ty to kochasz.
Mógłbym tak dojść, ale nie chcę. Wróćmy do poprzedniej pozycji, chcę, żeby i tobie było dobrze. Skończę na tobie.
Ok, ale jeszcze się napijmy przedtem wina, bo znowu mi zaschło w gardle proponuję.
Oczywiście mówi Naj i kładąc się na plecy kontrolnie spogląda na zegar. Mamy jeszcze godzinę.
No, to dużo, ale chyba nie myślisz, że jeszcze tyle czasu będziemy się kochać?
Czemu nie? Ja mogę w nieskończoność odpowiada mój towarzysz.
Jesteś niesamowity. Nie znam drugiego faceta, który wytrzymałby tyle co ty, ale zaraz cię wykończę, zobaczysz! rzucam pół żartem pół serio i oblizawszy w przelocie jego sterczący pal, nadziewam się na niego chyba po raz trzeci. Nie jest to uczucie tak dojmujące jak kilka godzin temu, bo czuję już małe zmęczenie, ale i tak jest przyjemne. Nalewam wina, znowu pijemy, ale tym razem szybko odstawiamy kieliszki w obawie, żebyśmy się znów nie zagadali.
Wiem, co robić. Unoszę się do pozycji kucznej i zaczynam rżnąć Naja. Najpierw powolutku, ale widząc jego reakcje napinające się w rozkoszy ciało i zachodzące mgłą oczy, które chciałyby śledzić co wyprawia moja cipka, biodra i reszta ciała, a zarazem przeszywająca go rozkosz, nie pozwalająca być w pełni trzeźwym obserwatorem zwiększam tempo. Jadę na całego, jak tylko szybko da się podskakiwać w pozycji kucznej. Nie wiem, ile razy góra dół, 15, 20? Nie liczę.
Ale masz kondycję rzęzi Naj. Chcesz mnie wykończyć?
Chcę ci zrobić dobrze, bo czas kończyć na dzisiaj mówię, ale powoli przestaję skakać.
Tak, ale ja chcę, żeby tobie też było dobrze, więc skończę na tobie powiada Naj.
Zamieniamy się. Naj znowu wchodzi w moją mokrość klasycznie. Nie jest to już tak jak wcześniej. Wątpię w dobre zakończenie. Jestem już naprawdę zmęczona...
Jesteś niesamowita mówi Naj. Jak ty pięknie dajesz dupy. Nikt tak nie potrafi. Dlaczego jesteś dla mnie taka dobra? Nigdy w życiu nie rżnąłem się tak z żadną inną. Nie przypuszczałem właściwie nigdy dotąd, że tak można. Dziękuję ci, kochana moja.
Jak można spokojnie, obojętnie przejść nad takim wyznaniem?! Znowu mnie podniecił, znowu poczułam tę wielką więź, która jest między nami i jego kutasa w sobie. Znowu się zwarłam, ścisnęłam go. Przez ciało przeszła mi nowa energia i potrzeba szczytowania. On to oczywiście znakomicie wyczuł i też zwarł nowe szyki. Jak to mężczyzna, mając dobry doping doszedł w kilka chwil, ale nie tak jak każdy inny on umie zatrzymać wytrysk, jeśli tego chce ;-)

7 komentarzy:

  1. te autorka :)
    te wpisy to Ci się rozciągają jak ... moje stare kalesony ;)
    tak się tylko zastanawiam
    co trwało dłużej
    hmm... samo zdarzenie czy opis tej sytuacji :)

    pozdrawiam
    powsternacy

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie masz obowiązku czytać moich wpisów, ale skoro już czytasz...

      Usuń
  2. dobrze
    powiem prawdę
    ja wcale nie czytam Twoich wpisów
    ja tylko zwyczajnie lubię sobie z Tobą pogadać :)

    powsternacy

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Znaczy - poprzekomarzać się. Rozumiem, bo ja też to lubię.
      Ale swoją drogą, żeby mieć o czym gadać, trzeba się zapoznać z materiałem...
      Dzięki, Powsternacy. Jesteś najzagorzalszym komentatorem na wielu forach.
      Pozdrawiam Cię ciepło.

      Usuń
  3. Dzięki bardzo
    hmm... jakich wielu forach
    raptem dwa lub trzy blogi
    i to też rzadko

    powsternacy

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobrze już, dobrze. Cieszę się, że zaglądasz na mój blog. I że komentujesz, bo jak widać po liczbie komentarzy ludzie zazwyczaj są powściągliwi.
      Buziaki :)

      Usuń
  4. Ty mi tu buziakami
    ust nie zamykaj ;)

    powsternacy

    OdpowiedzUsuń

Twój komentarz będzie opublikowany po przeczytaniu przez autorkę. W ten sposób każdy wpis zostanie zauważony.