niedziela, 7 września 2014

Lukrowana babka

Okropnie się stęskniłam za seksem. Choruję od kilku dni, więc nie miałam chęci, żeby coś zaczynać. Dziś jednak jest mi jakby trochę lepiej, bo pierwszą moją myślą po przebudzeniu była chęć przypomnienia sobie smaku mojego ukochanego członasa, przywalonego akuratnie ciałem swojego właściciela leżącego na brzuchu.
Hmm... trzeba go obudzić... pora wstawać...

Poruszyłam się trochę, zsuwając nogi z łóżka, coby udać się na chwilę do łazienki, ale okazało się, że mój ukochany już nie śpi, dojrzewa do wstania. Po raz kolejny ubodła mnie złość, że jeśli w ogóle do czegoś dzisiaj między nami dojdzie to znowu ja będę inicjatorką.... Jak można spokojnie koło mnie leżeć nie próbując się do mnie dobierać? Ostatnio zawsze tęsknię za przeszłymi czasy, kiedy coś takiego byłoby raczej rzadkością.
Ha, trudno się mówi! Trzeba się z tym pogodzić wreszcie.

Idę więc szybciutko do łazienki opróżnić pęcherz, napić się wody, przynieść kochanemu łyka do zwilżenia ust i daję nura jeszcze na trochę pod kołdrę. On już czeka na wznak, gotowy na oralne pieszczoty. Zatem podpieram się na łokciu jednej ręki, a drugą wyszukuję jego brzuszek, chwilkę go pieszczę, aby zjechać na udo od wewnętrznej strony musnąwszy sterczącego kutasa i zwarte w oczekiwaniu jajeczka, niech się stroją! Gładzę leciutko nogę po wewnętrznej stronie od kolana w górę, czyniąc to samo co przed chwilą przy przejściu na drugą stronę. Powtarzam muskanie jeszcze raz aż zatrzymuję się na kulce jajeczek, chwilę się nimi zabawiam, bo cholernie lubię ich powierzchowność w każdym stanie, a zwłaszcza w chwili oczekiwania, po czym przesuwam rękę na trzon sztywniaka. Pocieram teraz od dołu w górę, przygotowuję sobie pole manewru, chwytam za łepek niczym za kulkę drążka zmiany biegów w samochodzie, trochę "wajchuję" na boki, po czym dopadam skarbu leciutko ustami i zaczynam delikatnie muskać gładką powierzchnię, odszukując na czubku obnażoną lekko główkę. Pieszczę ją delikatnie, nie ściągając jeszcze skórki, spoglądam na zadowoloną twarz męża i powoli obciągam ustami napletek. On jest w siódmym niebie, choć tak naprawdę widać to tylko na jego twarzy, nie wydaje z siebie odgłosów zadowolenia, strasznie jest oszczędny w okazywaniu tego co czuje. Łypię więc na niego znad brzucha, sama będąc już na kolanach prostopadle do niego, oblizuję ze smakiem loda trzymanego dziarsko w jednej dłoni, drugą pieszczę jajka i szparę między pośladkami mojego leniucha.

Świadomość, że długo się nie kochałam nie pozwala mi na przybranie pozycji 69, którą lubi każdy facet, bo to przedłużyłoby akcję, a ja już chciałabym przybliżyć swoją przyjemność. Zatem po dłuższej chwili głośnej konsumpcji roztapiającego się jakby smakowitego wielkiego loda, porzucam go i kładę się na plecach w oczekiwaniu rewanżu.

Oczywiście rozumiemy się bez słów. Mam, czego chciałam. Mąż mój ląduje szybko między moimi rozłożonymi już nogami, w jednej chwili rzucając wesoło władczym okiem na pole manewrów mówi: 
Mam znowu moje ulubione łobuzy i dopada twarzą do mojej cipki. 
Stara się nie przyciskać ust do moich płatków, żeby ich nie pokuć, ale ja niestety czuję jego wąsy i brodę. Rzadko używany damski organ jest czuły na najmniejszy zarost. Proszę więc, żeby o tym pamiętał i staram się całkowicie oddać pieszczocie jego języka.
Po chwili czuję już, że wkłada mi palec do pochwy. Jestem znieczulona... 
Kilka ruchów i słyszę pytanie, czy już go chcę. Pewnie! Zawsze! Nie zwlekajmy więc, bo trzeba do pracy. Zatem mój kochany robi zamianę palce w dziurce i język po wierzchu na lufę w głębi i palec po łechtaczce. 

Odchyliwszy się lekko na jeden bok zaczyna mnie pieprzyć z upodobaniem, leciutko zagłębiając we mnie główkę, ja odpływam, spinam się, wyobrażam sobie jak to wszystko się tam na dole dzieje i dochodzę w spazmach. 
On, czując, że jego szczyt już też jest bliski nagle wyskakuje ze mnie. Chwytam szybko ten jego wielki, nabrzmiały, sztywny pal w rękę i kierując strumień spermy na siebie (a nie jak czasem do góry lub na ścianę za wezgłowiem) doprowadzam go ręcznie do ekstazy. 
Kilka ciepłych, białych trysków, pod zmieniającym się ciśnieniem, przy wtórze naszych stękań i śmiechów oblewa mi piersi, opalony brzuch, owłosione łono i krocze...

Kochanie, polukrowałem cię!!! Wyglądasz jak smakowita wielkanocna babka!!!   




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Twój komentarz będzie opublikowany po przeczytaniu przez autorkę. W ten sposób każdy wpis zostanie zauważony.