Usłyszałam dziś po raz enty, bo wałkują to w radiu do obrzydzenia, nowy kawałek Perfectu "Wszystko ma swój czas"
https://www.youtube.com/watch?v=kZuYff81-Fc
Zmusiło mnie to do całkiem nowych refleksji.
Tego lata odszedł niespodziewanie (nie był bardziej chory niż przeciętny człowiek) największy przyjaciel. Był Osobą Niezwykłą. Towarzyszył naszemu wspólnemu życiu od zawsze. Kibicował wszystkiemu, co u nas zachodziło. Uczestniczył w wychowaniu dzieci. Zawsze na niego można było liczyć i dawniej, i teraz. Pomagał i był stale ― fizycznie i w znaczeniu mentalnym.
W jego oczach byłam osobą świętą, podziwianą ― znakomitą córką, matką i wymarzoną, cierpliwą żoną. Kiedyś, pod dużym gazem, dał mi do zrozumienia, że jestem dla niego najważniejszą kobietą na świecie, i było to dość żenujące, bo znaczyło, że ponieważ takiej drugiej nie ma, nie warto się z nikim innym wiązać.
Nigdy jednak ― ani wcześniej, ani po tym fakcie ― nie posunął się wobec mnie nawet do próby wykorzystania okazji (a było ich w przeszłości dosyć) w jakikolwiek zdrożny sposób. Z kolei ja Jego postrzegałam zawsze jak przyjaciela, brata, i tyle.
Odszedł tak cicho i spokojnie, jak żył, nie angażując nikogo, nie zwracając niczyjej uwagi...
Gdybym przeczuła jakimś sposobem, że Jego czas już się kończy, czy mogłabym dać mu te trochę szczęścia, które potrafię dawać innym mężczyznom? Przecież kochałam Go.
Nie wiem.
I nigdy się już tego nie dowiem...
Kobieto !!
OdpowiedzUsuńszczęście w życiu
to nie tylko dupa
powsternacy
Dobrze, że jesteś, Powsternacy.
UsuńBez Twojego zrozumienia po prostu nie dałabym rady.
Ty tu sobie ze mnie kpisz
OdpowiedzUsuńa ja tym razem poważnie
chciałem powiedzieć, że temu Panu
pewnie wystarczyła ta sytuacja i był w tym szczęśliwy
nie musiał Ciebie dosłownie zdobywać
żeby być usatysfakcjonowany
tak sobie myślę :)
Pozdrawiam
powsternacy