czwartek, 27 sierpnia 2015

Zuchwały seks na tarasie

Zjechałam pod wieczór do mojego Eda (Pierwszego) na wieś. Został sam, tylko w towarzystwie nastoletniego wnuka, żona musiała wracać z jakichś powodów do domu. Ja z rodziną byłam na wyjeździe niedaleko. Mogliśmy jeszcze zostać do jutra, ale ja, mając świadomość, że Ed jest w pobliżu, właściwie sam, postanowiłam ostatni wieczór spędzić u mojego kochanka, a nuż uda się wykroić czas na małe co nieco.
Udało się. 

Po dość mocno zakrapianej kolacji na tarasie w całym gronie (nastolatek oczywiście nie spożywał), po przyjaznych długich rozmowach przy ogniu zostaliśmy tylko we dwoje. Wnuk Eda poszedł do łóżka na górę czytać, mój syn z dziewczyną też się udał na górę, ale chyba nie w tym celu co nastolatek, a mój mąż, czując się zmęczonym po poprzedniej nieprzespanej nocy przy ognisku ze znajomymi oraz mając w perspektywie poranną podróż do domu, oświadczył, że jest zmęczony i także się odmeldował.
A mnie w to graj. Wiedziałam już, że coś miłego się wydarzy, choć może miałam nadzieję tylko przypomnieć sobie, jak smakują pocałunki mojego pierwszego kochanka.
Sytuacja w mgnieniu oka przerodziła się w gwałtowne pożądanie. Wystarczyła chwila, żeby chcieć o wiele więcej. Kiedy zdałam sobie z tego sprawę było już za późno, żeby się wycofać. Ryzyko, że ktoś zastanie nas w jednoznacznej sytuacji zapewne jeszcze bardziej prowokowało.
Szybciutko od całowania przeszliśmy do czegoś dalej. Moje skąpe ubranie letnia bluzka i krótkie spodenki, bo wieczór upalny pozwoliło mu dobrać się do mojego ciała. Całował już teraz z ogromną namiętnością moje piersi, a ręka penetrowała wnętrze majtek.
Ale jesteś rozkosznie mokra usłyszałam cudownie brzmiący, podniecający szept Eda. Bardzo cię pragnę.
Ja też odpowiedziałam spiesznie, najciszej jak się dało, drżąc już na całym ciele.
Odwróć się, proszę, tyłem powiedział Ed.
Zrobiłam posłusznie to, czego chciał. Wsparłam się o oparcie solidnej ławy, wypięłam pupę, oddając mu się w całkowite władanie. On, sprawnie jedną ręką rozpinając pasek i otwierając rozporek, drugą pieścił już moją spragnioną dziurkę, szykując ją do natarcia. Nie wiem nawet kiedy, wraził swojego nabrzmiałego chucią wielkiego kutasa w moje wnętrze.
Poczułam targające mną uczucia: strach przed tym, że zostaniemy nakryci na gorącym uczynku, co byłoby końcem świata, oraz niesamowite podniecenie.
Wystarczyło jednak kilka ruchów jego ogromnego penisa, żeby wystrzelił jak nigdy przedtem. Cichy skowyt rozkoszy Eda do mojego ucha, jego ciało przyklejone od góry do mnie, jego gorąca sperma wypełniająca mnie całkowicie... i jego słowa po wszystkim:
Dziękuję ci, moja cudowna kochanko... dziękuję... dziękuję.
Tak mnie to wszystko niesamowicie rozczuliło... Nigdy takie słowa nie padały do tej pory z jego strony. Warto było ryzykować, warto było to poczuć i usłyszeć.
Na szczęście udało się, nikt nas nie nakrył. A ja, seksoholiczka (chyba?), pomimo swoich rozterek związanych z osobą Eda, dalej chcę to wszystko ciągnąć... :)

   



2 komentarze:

  1. Przyzwoitym małżonkom
    trudnym jest pojęcie,
    jak ważkim w egzystencji
    jest przyzwoite rżnięcie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ano, tu masz rację.
    To ich cecha ważna
    Tym bardziej go (męża) kocham, doceniam.
    I basta!

    OdpowiedzUsuń

Twój komentarz będzie opublikowany po przeczytaniu przez autorkę. W ten sposób każdy wpis zostanie zauważony.