niedziela, 1 września 2013

Długoletnie związki

 Długoletnie związki


Wczoraj spotkałam dwie moje odwieczne przyjaciółki. Rzadko to się zdarza. Sprowokowały mnie więc do rozmyślań.

Z jedną znam się od połowy szkoły podstawowej, z drugą od szóstej klasy. Obie wydały się za mąż tuż po maturze, obie za chłopaków, którzy są pierwszymi i jedynymi partnerami w ich życiu, których poznały na początku liceum. Trwają więc w swoich związkach już ze 40 lat.
Pamiętam, iż zawsze narzekały na seks, że robią to z obowiązku. Nie rozumiem tego niestety.
Teraz ponoć już w ogóle się nie kochają, nie widzą w tym żadnego sensu, nie czują potrzeby.
Mąż jednej miewał różne baby na boku nic dziwnego skoro własnej żonie nie umiał nigdy dostatecznie dogodzić, żeby jej się spodobało. No, nie jest on zbyt pociągającym mężczyzną, ale umie wydawać kasę na kobiety, więc pewnie dlatego leciały/lecą na niego. Ma jednak w sobie coś co mi się podoba traktuje swoją żonę (przynajmniej przy ludziach) jak boginię, ale ona go zawsze tłamsi, stara się wykazać jego głupotę i indolencję pod każdym względem.
Mąż drugiej mojej przyjaciółki ma brzydki, acz nazwijmy to zabawny, specyficzny sposób traktowania swojej żony wobec ludzi zawsze nią pomiata, ale nigdy nie miałam podstaw, żeby podejrzewać, że ją zdradza.
Obie zawsze były i teraz po latach niczego im nie można zarzucić pięknymi, atrakcyjnymi kobietami, za którymi uganiały się tabuny chętnych samców, ale nikt nie miał szans. Bo to dobre i wierne kobiety są.
U mnie jakby pośrodku, a może nawet można powiedzieć, że idealnie jest wzajemny szacunek, miłość, pożądanie, ale mi to wszystko nie wystarcza. Szukam wciąż nowych dopingów. I to paradoksalnie utrzymuje mój związek wciąż w dobrej kondycji, nadaje mu nowych odcieni. Nie ma u mnie nudy i cały czas jest obustronne pożądanie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Twój komentarz będzie opublikowany po przeczytaniu przez autorkę. W ten sposób każdy wpis zostanie zauważony.