czwartek, 5 września 2013

Romans patologiczny?


Nie! To zwyczajne życie.

Ciekawe co o tym pomyślicie...???

Powiadają, że jeśli sądzisz, że żona cię nie zdradza, jesteś w błędzie, rozejrzyj się dobrze. Zapewne przyprawia ci rogi z najlepszym przyjacielem.


Chyba mam to po mamie!!! :) 

Znamy się od wielu lat, przyjaźnimy rodzinnie. Okazuje się, że w cichości ducha oboje mieliśmy na siebie chrapkę od zawsze. Aż nadeszła sposobność i stało się. Do tego czasu tłamsiłam swoją bogatą osobowość seksualną. Dobrze, że się zdecydowałam na ten romans, bo byłabym wiecznie niedowartościowana i sfrustrowana.

Nie było łatwo, ale tak nagle ogarnęła mnie potrzeba bliskości z kimś innym niż mój mąż, z kimś, kto był dla mnie przez wiele lat wzorem, ideałem faceta, że popłynęłam z porywającym mnie prądem.Wystarczył jego jeden pocałunek. Od tego momentu chciałam więcej i więcej. Potrafiliśmy się całować bez przerwy jak nastolatki godzinami nieomal, bez końca. To wzmagało pożądanie, zwierzęcą wprost namiętność. Coś, czego nie czułam od wielu wielu lat...




Było łatwo. On miał dużo czasu do zapełnienia, a ja mogłam urywać się z pracy. Nie zaniedbywałam swoich domowych obowiązków, skądże!, bo dzieci już się usamodzielniły, a mąż realizował własne pasje.

Nasz romans przebiegał w całkowitej dyskrecji, bo to jest człowiek wielkiej klasy i nigdy nie próbował zniszczyć mojego życia. 
Uważał, że jesteśmy tak idealnie seksualnie dobrani, że to jest jakieś nadzwyczajne i trzeba to wykorzystać póki czas. Miał wiele romansów w życiu, bo to cholerny kobieciarz, ale ja ponoć jestem nadzwyczajną kobietą kochanką, do tego aniołem.
Ja nigdy nie dałam mu do zrozumienia, że się myli w tym dopasowaniu, że to tylko dzięki mojej nadzwyczajności i znajomości sztuki seksualnej, bo daleko naszym stosunkom do tego, co przeżywam z moim mężem, ale nie jest to tak częste jak by sobie życzyła tego moja kobiecość...
Dlatego ciągnie się to latami. Spotykamy się wtedy, kiedy najdzie nas potrzeba pogadania i przeżycia ze sobą kilku godzin w nadzwyczajnej bliskości. Każdy ma swoje sprawy i już nie zdarza się to trzy razy w tygodniu...


3 komentarze:

  1. Cieszę się ,że tu trafiłam. Jak można do Ciebie napisać .

    OdpowiedzUsuń
  2. Cześć Cieszę się, że przeczytałam Twojego bloga.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Napisz na mój adres przypisany do bloga: 55.nenufar@gmail.com

      Usuń

Twój komentarz będzie opublikowany po przeczytaniu przez autorkę. W ten sposób każdy wpis zostanie zauważony.