Chwilami wydaje mi się, że mój Naj mnie wykorzystuje do swoich celów, zwłaszcza jak poczytam o seksie taoistycznym (http://spec.pl/milosc/seks/na-czym-polega-seks-taoistyczny), ale to przecież jest takie cudne... zupełnie niezwykłe.
Tu też jest dobry tekst na ten temat: http://ona-i-on.wieszjak.pl/porady-internautow/252719,Czy-wiesz-jak-uprawiac-seks-tantryczny.html.
Biorę to, co mi daje, odwdzięczając mu się w dwójnasób... Przecież ja też z tego czerpię nieziemską długą przyjemność... :-)
Z nikim innym nie czuję wielkiej bliskości ciał, całkowitej (wyartykułowanej na głos) akceptacji i jedności, która jest podstawą takiej relacji.
Nie dążyliśmy do tego świadomie. Samo tak wyszło, samo się stało. On chciał czegoś takiego świadomie i się doczekał, a ja? Ja się całkowicie poddałam intuicji.
Szczęściarze? Bez wątpienia. :)
trzeba uważać,
OdpowiedzUsuńżeby nie pomylić seksu tantrycznego z tetrycznym :)
Pozdrawiam
powsternacy
Bez obaw. Łatwo to odróżnić.
UsuńDziękuję za zainteresowanie.
Pozdrawiam.
Bardzo ciekawy artykul!
OdpowiedzUsuńDziekuje za te ostatnie slowa. Musze Ci sie przyznac ze intrgujesz mnie w rownie duzym stopniu...
Wyobraznia o Tobie jest rownie detonujaca jak skutki Twojego blogu na mnie...
Juz jestem od niego uzalezniony!
Pozdrowienia
Max
Dzięki. Postaram się nie zawieść pookładanych we mnie nadziei.
UsuńBuziaki.