wtorek, 4 listopada 2014

Poranny gwałt

Tym razem to ja go zwyczajnie zgwałciłam (wiem, że to bardzo lubi).
Nie mogłam już spać. Przewalałam się po naszym wielkim łóżku z boku na bok. Sapałam. Prychałam. A on spał, jak zwykle w ostatnich latach.
Co dzień właściwie toczę ze sobą walkę - do czego to podobne, żebym ja czekała w niespełnieniu...?
A on po prostu jest zmęczony i musi się wyspać. Mój mężczyzna. Prawdziwy.
W czynach i postawie życiowej. W wyglądzie i zachowaniu. Tradycjonalista.
Przebrzmiały lata, kiedy to chciał co rano się kochać. Teraz niestety ja muszę brać "inicjatywę" w swoje ręce. 
A zatem zrobiłam to. Znalazłam ulubione genitalia i zaczęłam. 
Kiedy się obudził na dobre, już miał pożądany przeze mnie wzwód. Wtedy, po miłym uśmiechu i wesołym "dzień dobry", wzięłam jego penisa do ust. Popieściłam trochę i, kiedy uznałam, że jestem dostatecznie mokra, dosiadłam go.
Niestety to są zabiegi altruistyczne. Uwielbiam patrzeć, jak facet odpływa, kiedy go pieszczę swoimi mięśniami wewnętrznymi, wznoszę się w przysiadach i opadam. Nie ma siły, każdy temu ulega. Z moim facetem z upływem czasu mogę się zabawiać coraz dłużej. Dawniej wystarczało kilka moich ruchów i już miał wytrysk. 
Tym razem z radością stwierdziłam, że to chyba ja wcześniej się poddam, ale nie! Udało się znakomicie. Jego orgazm, zakończony silnym wytryskiem w moim wnętrzu był uwieńczeniem moich starań.
Poranna gimnastyka zaliczona!!!

8 komentarzy:

  1. Podziwu godne

    Z niejednym facetem
    dziewczyna flirtuje,
    lecz swego ślubnego
    nie obsmarowuje.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ślubny najlepszy
    To bez dwóch zdań
    Nieziemską ochotę
    Ciągle mam nań

    OdpowiedzUsuń
  3. Tak mi się tylko rymnęło, bo szacunek dla partnera jest wbrew utartym współczesnym normom, według których to ta druga osoba jet wszystkiemu winna.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ślubny cieszy się wielkim szacunkiem z mojej strony, choć pewnie brzmi to paradoksalnie.

      Usuń
  4. eee tam taka gimnastyka
    ja to co rano robię aż .... trzy pompki :)

    powsternacy

    ps
    zapomniałem dodać
    że się przy tym pocę i śmierdzę :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Na taki gwalt nie ma silnego faceta. Kazdy wczesniej czy pozniej ulegnie i wytrysnie :)

    Greg

    OdpowiedzUsuń
  6. Kiedyś, wyedukowany przez mamę, babcię, ciotki, sąsiadki miałem błędne przekonanie o tym jak to mężczyźni zdradzają swoje ukochane, jacy są niedobrzy dokonując zdradzieckich czynów, jakie to ma konsekwencje dla dzieci, rozkładu rodziny, problemów społecznych itp., itd.

    Byłem nauczony, że to właśnie mężczyźni jako pierwsi składają propozycje nie do odrzucenia paniom. Obserwując swoje sąsiadki oraz koleżanki w liceum, na studiach, w pracy, mając na uwadze jak są poukładane z pozoru, nie sądziłem, że którakolwiek może wyjść z propozycją.

    Po kilku latach stało się. Zostałem zatrudniony jako pomocnik w kancelarii adwokackiej. Prowadziło ją młode małżeństwo. Wówczas ona była świeżo upieczoną adwokatką, on radcą prawnym. Biuro służyło jedynie za miejsce składowania dokumentów, okazjonalnych spotkań, porannych dyskusji przy kawie. Wówczas robiłem za asystenta, człowieka przynieś-wynieś-pozamiataj. Całym przybytkiem zarządzała pani adwokat Marta, wzrost metr siedemdziesiąt pięć, włosy w kolorze ciemny blond. Jej mąż bywał w biurze się raz na miesiąc, może rzadziej. Trudno było mi ustalić czym naprawdę się para. Z pewnością nie pomagał jej rozwijać firmy.

    Przez rok czasu w biurze przeżywaliśmy różne sytuacje, od euforii wynikającej z zakończonej z sukcesem sprawy, po długie tygodnie recesji gdzie nie działo się niewiele ze względu na przeciągające się sprawy, decyzje klientów, brak nowych tematów.

    Pewnego dnia Marta spóźniła się do biura. Była wycieńczona negocjacjami, które dnia poprzedniego trwały nieziemsko długo. Wypiła jedną kawę, za jakieś poł godziny drugą. Krzątała się, nie mogąc znaleźć dla siebie miejsca. Ja przeglądałem poszczególne strony internetowe w poszukiwaniu niczego. W końcu podeszła do mojego biurka. Zaczęliśmy rozmawiać. Była to chyba jedna z najbardziej szczerych wypowiedzi jakie usłyszałem od kobiety w moim życiu.

    Wtedy byłem od niej jakieś trzy lata młodszy. Parzyliśmy na siebie. Nigdy nie widziałem takiego spojrzenia u niej. Przypatrywałem się jej twarzy. Miała najcieplejszy orzechowy odcień oczu jaki kiedykolwiek widziałem.
    Miałem jakąś wewnętrzną zasadę, postanowienie, mężatkom mówimy nie. Hamulce puściły, a ja nie potrafiłem się na nią gniewać. Stałem się chłopcem do zaspakajania stanów depresyjno-seksualnych.

    Śmiem twierdzić, że kobietom jest łatwiej zdobyć kochanka. Mają rozwiniętą intuicję, działają spontanicznie, wykorzystują okazję, mają przewagę w pewnych obszarach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z pewnością wszystko zależy od sytuacji. W opisanej przez Ciebie musiało się tym skończyć, bo niby po co się opierać, gdy atrakcyjna "szefowa" jest skłonna... Trzeba zaspokoić jej potrzeby.
      Być może kobietom jest łatwiej, nie wiem. Szczególnie, gdy są zdecydowane. ;-) Ja miałam kontakty prawie wyłącznie poprzez portal randkowy. Tam się określa rzeczy jasno i wyraźnie.

      Usuń

Twój komentarz będzie opublikowany po przeczytaniu przez autorkę. W ten sposób każdy wpis zostanie zauważony.